Gdy jeszcze nie tak dawno przemierzałem codziennie setki kilometrów budując formę na kolejny sezon, włóczyłem się za każdym razem rowerem po Pomorzu Środkowym w poszukiwaniu urozmaiconych, coraz to fajniejszych i atrakcyjniejszych tras rowerowych. Bywały dni, kiedy trzeba było zrobić 150-180, a niekiedy i nawet 200km na treningu. Tym sposobem trasy wokół takich miejscowości jak Słupsk, Szczecinek, Białogard czy Połczyn Zdrój znam bardzo dobrze. Dlaczego wymieniłem te miejscowości? Oczywiście nie jest to zupełnie przypadkowe.
Rok 2020 był dla mnie osobiście hardcorowym wyścigiem etapowym, non stop góra-dół , wiele akcji zaczepnych, ostre tempo, liczne ataki, a mety nadal nie było widać. Na moje szczęście, po górskiej premii na Górze Chełmskiej, uformowała się fantastyczna grupa wiodąca, której uczestnicy są chętni do współpracy, każdy wychodzi na zmiany i daje z siebie wszystko. A to już daje nam olbrzymią przewagę nad resztą konkurencji i meta jest coraz bliżej.
Pokonując kolejne kilometry wyścigu o nazwie „rok 2020”, dokładnie w tym momencie, gdy jadąc na rowerze mówisz do siebie, „cholera jak mnie już dupa boli”, gdy w mięśniach nie wiesz czy to już tylko gruz, czy coś tam się pali, dziękujesz, że masz w swojej grupie Marka, kolarskiego Mistrza Świata wśród strażaków. Gdy z gardła wydobywają się dźwięki, jak ze starego wartburga,a głowa, która od ciśnienia,wysiłku i upału chce eksplodować , patrzę wtedy na wszystkich moich towarzyszy ucieczki, przyglądam im się z boku i obserwując, jak świetnie sobie radzą, mówię ostatkiem sił:
-Cholera, Panie i Panowie tyłek już mnie boli, dawajcie stajemy na jakąś kawę i ciasto! Mamy taką przewagę,że możemy i namiot tutaj rozbić.
Zbyt długo ich przekonywać nie musiałem, bo raptem kilka chwil później siedzieliśmy w przepięknej przyzamkowej restauracji gotyckiego zamku z 1414roku, należącego kiedyś do rodu Podewils jako lenno książąt pomorskich.
Myślę,że na widok karbonowych ram i kół, wymieszanych z ogolonymi męskimi nogami, Adam van Podewils, który był pierwszym właścicielem zamku, przekręcił się po raz 44ty w grobowcu.
Przy tak malowniczej scenerii, w otoczeniu parku zamkowego, z dala od miejskiego szumu i hałasu, z widokiem na prześlicznie wzorowo okrągłe, acz niewielkie przyzamkowe jezioro, na środku którego dryfowała na różowym, dmuchanym pelikanie zakochana młoda para,naszedł mnie fantastyczny pomysł.
W tak skrajnie groteskowych i komicznych wręcz okolicznościach rozpocząłem do moich zmęczonych, acz przeszczęśliwych współtowarzyszy czekających na swoje cappuccino i porcje szarlotki z lodami waniliowymi:
-Chcę z Wami pogadać.
–Że niby kurde o czym – wypalił błyskawicznie Marcin
-o pii…. -wtrąciłem mu równie szybko.
Znam go już trochę, ponadto jest mieszkańcem Białogardu,ci co znają topografię Pomorza,dobrze wiedzą, że trzeba mieć duże „cochones” aby do mieszkańca Białogardu tak wypalić. Na moje szczęście wiedziałem,że Marcin ma w głębi duszy dobre serce,a że jest cholernie pamiętliwy ,to też wiedziałem że pamięta, gdy opowiadałem mu swoją historię z upadku na giro,oraz słowa profesora chirurga, który niczym puzzle1000 elementów złożył mój roztrzaskany nos i na odchodne powiedział mi tak:
-panie Jarku, grzeczniej teraz, co by to w nos nigdzie już nie oberwać,bo drugi raz już tego nie da się tak zlożyć.
Także tylko to broniło mnie przed prawym sierpowym od rosłego białogardzianina.
Dokańczając moją wypowiedź:
⁃ o pięciu wyścigach moi kochani!
Super nam idzie, impreza Tour de Koszalin, pomimo obostrzeń i limitu uczestników, okazała się organizacyjnym sukcesem, dlatego potrzebuje Was aby zrobić serię wyścigów na Pomorzu o nazwie „VeloBaltic”!
-Deal?
-Deal!
Nim skosztowaliśmy szarlotkę to mielismy już podpisane na serwetce wszelkie dokumenty. Marta na telefon drogi już pozamykała, pozostało tylko Kubie drukować worki na kasę, Łukaszowi organizować siano (nie mylić z kasą). Siano, aby zabezpieczyć tak jak to było podczas Tour de Koszalin każdy zakręt i każda wysepkę bo Wasze bezpieczeństwo jest dla nas najważniejsze. Bezpieczeństwo, zadowolenie i uśmiech na twarzy,taki jaki pojawił się u każdego z Was kto otrzymał na koniec zmagań w Koszalinie medal od naszej sympatycznej Kasi.
Skoro zdradziłem już na początku lokalizacje to podam jeszcze raz, abyscie mogli już szykować noge na nasze imprezy.
„VeloBaltic” (5etapow):
⁃ I etap Szczecinek ( 16maja)
⁃ II etap Połczyn Zdrój ( czerwiec )
⁃ III etap Białogard ( 31 lipca )
⁃ IV etap Słupsk ( sierpień )
⁃ V etap FINAŁ Koszalin ( 18 września )
Zapraszam Was serdecznie już dziś na „Velo Baltic” ! Będzie się działo!